Gdzieś w lesie, daleko-ale bez przesady-od miasta stoi sobie drzewo, nieco się wyróżniające bo to najgrubsze drzewo w okolicy. Jak baobab, ale nie aż tak szerokie. W wysokości-duże. Nie jakiś olbrzym ale duże. Jakieś 10 metrów nad ziemią jest dziupla, dość duża by mógł w niej siedzieć człowiek. Wejście do niej bardzo dobrze maskują owalne drzwi bez klamki, można je łatwo pomylić z korą. W środku o dziwo jest prąd, gaz i woda. Mieszkanie jest małe-nie ma przedpokoju, zaraz za drzwiami jest okrągłe nie duże pomieszczenie które służy za jadalnię, salon i sypialnię w jednym. Jest połączone z kuchnią, a z jednej strony są drzwi po których otworzeniu znajdziemy się na wąskich spiralnych schodach które poprowadzą nas do łazienki-nad pokój główny. Teraz może coś o meblach. Pokój główny; tapczan rozkładany który obi za kanapę i łóżko, oraz dwa fotele a między nimi stolik. Na ziemi dywan, gdzieś tam upchnięto też stolik i biblioteczkę. W kuchni jest to co w kuchni-lodówka, piekarnik, zlew stół i szafka. Nic ciekawego. Łazienka...świeci pustką? Może. Jest tu na brudne ubrania, mały sznurek na mokre pranie i takie...coś, do ręcznego prania, ścianie wisi lustro a w kącie stoi kabina prysznicowa z bardzo wysokim progiem. Ah, jest jeszcze jedno pomieszczenie, pod pokojem głównym. Taka jakby piwnica, Neko nie zagląda tam w ogóle. Całe mieszkanie jest czarno-białe a tu i tam widać szkarłat.
Offline
Obudziłeś się w łóżku . Wstałeś , skorzystałeś z porannej tolalety . Zjadłeś śniadanie i ruszyłeś do baraków X oddziału
(opisz czynności w domu oraz drogę)
Offline
Mimo iż już się obudziłem, nie wstawałem ani nawet nie otwierał oczu. Tylko raz po raz zmieniałem pozycję na wygodniejszą. Z każdą chwila jednak co raz bardziej docierało do mnie ze muszę już wstać i zawlec się do Dworu Czy...nieważne, za długa ta nazwa sieriteja nie umiem poprawnie zapamiętać. W końcu używając całej swej siły woli stoczyłem się z łóżka i przewlokłem przez cały pokój, po drodze chwytając z fotela mój strój shingami i haori. Potem po schodach do łazienki...rzuciłem ubrania-te na sobie również-w kąt i wszedłem pod prysznic. Puściłem wodę i skułem się na posadzce, pozwalając żeby woda mnie obmywała. Przy tym rozmyślałem nad swoją sytuacją. Po co się zgadzałem na bycie kapitanem? Teraz zwaliłem sobie na głowę masę problemów...ale za to miałem to fajne białe coś i tylko 47 osób nad sobą i 11 na równi. No i całą dywizję jakichś przymułów pod sobą...wstałem, zakręciłem wodę i wyszedłem z kabiny. Wytarłem się szybko, umyłem zęby, ubrałem jak zwykle nie zakładając skarpetek a górną część kimona zostawiając tak żeby odkrywała więcej jego klatki piersiowej niż powinna. Uczesałem ładnie włoski i zszedłem na dół, prosto do kuchni. Lodówka była pełna, i to był kłopot-trzeba było wybierać. I śpieszyć się. Zrobiłem więc sobie tylko na szybko trzy bułki z czego jedną zawinąłem w papier i razem z butelką mleka schowałem do kieszeni. Wyszedłem z mieszkania, zeskoczyłem na ziemię-co to dla nie 10 metrów-po czym skierowałem się prosto do Dworu Czystych Dusz zjadając śniadanie. Bez żadnych godnych uwagi zdarzeń dotarłem do baraków X dywizji, kończąc właśnie pić mleko.
Offline
Tak więc dotarłeś do swojego biura .
Offline